Często, zwłaszcza jako rodzice, troszczymy się o innych. A czy zatrzymałaś/eś się kiedyś i zapytałaś/eś: co mówi moje ciało?
W codziennym zabieganiu łatwo przeoczyć drobne sygnały, jakie wysyła nam nasz organizm. Tymczasem ciało nie tylko reaguje na emocje, ale może też być kluczem do poprawy naszego samopoczucia – szczególnie gdy zmagamy się ze smutkiem, przemęczeniem czy depresją.
Współczesna psychologia coraz częściej podkreśla, że świadomość ciała może odgrywać istotną rolę w leczeniu i zapobieganiu depresji.
Jednym ze sposobów, aby nauczyć się słuchać ciała i odczytywać jego sygnały jest trening uważności Mindfulness. W dużym uproszczeniu polega to na tym, by nauczyć się „być tu i teraz” – ze swoim ciałem, emocjami i myślami – bez oceniania ich, ale z akceptacją i ciekawością.
Ciało – nasz wewnętrzny barometr.
Każdego dnia przeżywamy wiele emocji – od drobnych irytacji po głębokie smutki. Problem w tym, że często nie zauważamy ich w porę. Dopiero gdy napięcie narasta, czujemy się przytłoczeni, bez energii i bezradni. A przecież nasze ciało reaguje na emocje niemal natychmiast – choćby przez napięcie mięśni, przyspieszony oddech czy ściśnięty żołądek.
Zwracając uwagę na te cielesne sygnały, możemy wcześniej zorientować się, że coś się w nas dzieje – zanim emocje wymkną się spod kontroli. To właśnie dlatego praktyki uważności uczą, jak skupić się na tym, co dzieje się w ciele. Przykładowo, medytacja oddechu pozwala zauważyć, czy oddech jest płytki, szybki, niespokojny. A to daje wgląd w to, co czujemy – nawet jeśli jeszcze nie umiemy tego nazwać.
Ciało pamięta emocje.
To, co przeżywamy, zostawia ślad nie tylko w naszych myślach, ale również w ciele. Przygarbiona postawa, opuszczona głowa, spięte barki mogą mówić więcej niż słowa. Badania pokazują, że osoby z depresją często mają specyficzny sposób chodzenia: wolniejszy krok, krótszy krok, ograniczone kołysanie ramion i skulona sylwetka.
Ale to działa także w drugą stronę. Zmiana postawy, rozluźnienie mięśni, wyprostowanie pleców i spokojny chód mogą wpływać na poprawę nastroju. Nasze ciało i umysł są ze sobą ściśle połączone. Dlatego tak ważne jest, by nie tylko „leczyć głowę”, ale też zwracać uwagę na ciało – bo to właśnie ono może być pierwszym krokiem ku lepszemu samopoczuciu.
Zatrzymaj się i poczuj.
W codziennym pośpiechu rzadko zatrzymujemy się, by naprawdę poczuć, co dzieje się w naszym wnętrzu. Emocje nie pojawiają się znienacka – szybsze bicie serca, ścisk w klatce piersiowej, ucisk w gardle – to wszystko może być sygnał, że zaczynamy odczuwać stres, lęk czy smutek.
Mindfulness uczy, jak te sygnały zauważać zanim staną się przytłaczające. Dzięki ćwiczeniom uważności możemy wcześnie dostrzec, że coś się zmienia w naszym nastroju, i zareagować – zamiast dać się ponieść emocjom. To tak, jakbyśmy mieli wewnętrzny system alarmowy – tylko trzeba się nauczyć go słuchać. I właśnie ciało może być tą najczulszą „anteną” emocjonalną.
Od unikania do łagodności.
Wiele/wielu z nas – często nieświadomie – unika trudnych emocji. Zamiast się zatrzymać i poczuć, wolimy zająć się czymś innym: praniem, telewizją, rozmową o pogodzie. To naturalne – nikt nie chce cierpieć. Ale takie unikanie ma swoją cenę. Tłumione emocje kumulują się i w końcu mogą eksplodować – albo objawić się w postaci napięcia, bezsenności czy złego nastroju.
Mindfulness zachęca, by zamiast uciekać – zatrzymać się i łagodnie przyjąć to, co się w nas dzieje. Ciało może nam w tym pomóc – poprzez świadome oddychanie, przytulenie siebie czy rozluźnienie mięśni. To nie musi być nic wielkiego – wystarczy chwila czułej uwagi. W ten sposób uczymy się być dla siebie przyjaciółką/przyjacielem.
Ucieleśnione współczucie – co to znaczy?
Słowo „współczucie” często kojarzy się z litowaniem się nad kimś. Ale w mindfulness oznacza coś zupełnie innego – ciepłą, troskliwą obecność wobec siebie samej/siebie samego. To bycie przy sobie wtedy, gdy jest trudno. I co ważne – to również dzieje się przez ciało.
Kiedy jesteśmy spięci, zmartwieni, przygnębieni – ciało zamyka się w sobie. Dlatego uważność uczy, jak przez ciało otworzyć się na samego siebie. Może to być łagodny dotyk, przytulenie się do poduszki, ciepło kubka z herbatą trzymanego obiema dłońmi. Takie fizyczne gesty współczucia pomagają odzyskać poczucie bezpieczeństwa.
Usłysz swoje ciało.
Z wiekiem ciało coraz więcej mówi, czego potrzebuje – czasem szeptem, czasem krzykiem. Może domaga się odpoczynku, może łagodniejszego tempa, może więcej ruchu. Ale często je ignorujemy – bo trzeba zrobić to i tamto, bo „jeszcze dam radę”, bo „nie czas teraz na mnie”.
Tymczasem praktyka uważności pomaga nawiązać na nowo kontakt z tymi potrzebami. Zamiast pędzić do przodu, zatrzymujemy się i pytamy: czego teraz naprawdę potrzebuję? Może to będzie chwila oddechu. Może krótki spacer. Może po prostu kilka minut w ciszy. To nie egoizm – to podstawowa troska o siebie. A kiedy nauczymy się ją okazywać sobie, mamy więcej siły i cierpliwości także dla innych.
Ciało to nie tylko „opakowanie” naszego życia – to mądre, czujące źródło informacji, emocji i uzdrowienia. Warto się z nim zaprzyjaźnić, posłuchać, co ma nam do powiedzenia i pozwolić, by poprowadziło nas ku większemu spokojowi i równowadze.
Być może to właśnie ciało – przez swoją obecność i czułość – pomoże nam odnaleźć spokój tam, gdzie dotąd było tylko zmęczenie i chaos.
Obraz autorstwa jcomp na Freepik
Kurs życia opartego na uważności (Mindfulness Based Living Course)
Kurs online
