Od kilku lat obserwuję w końcu czerwca debatę na temat biało-czerwonych pasków na świadectwie. Dla wielu rodziców to wielki zaszczyt, powód do dumy i potwierdzenie, że mają mądre, zdolne dziecko, które pracuje cały rok na to wyróżnienie. Świadectwo z czerwonym paskiem przyznaje się uczniom, którzy osiągnęli średnią ocen powyżej 4,75 i co najmniej bardzo dobrą ocenę z zachowania.
Pasek to nic złego. To wycinek rzeczywistości.
Duma, brawa, zdjęcia z rodzicami. I wszystko byłoby piękne, gdybyśmy nie zapomnieli o jednym: to, co widzimy, to tylko fragment większej psychicznej układanki.
Chcę z całą mocą podkreślić:
To nie znaczy, że biało-czerwony pasek to coś złego. To nie znaczy, że dla rodziców ma być powodem do wstydu, a dla wyróżnionych uczniów czymś, co uwiera.
To często efekt pasji, ciekawości świata, systematyczności – i wtedy to piękne, bo szczere i autentyczne. I tak jest ok. Nie mogę jednak patrzeć na sprawę wyróżnień jako psycholog tylko z jednej strony - tej pozytywnej. Czy to się komuś podoba czy nie, specjaliści zdrowia psychicznego powinni również zwracać uwagę na potencjalne zagrożenia, na to, co może kryć się pod uśmiechniętą buzią nastolatka, który dzierży w dłoni świadectwo z biało-czerwonym paskiem, a obok dumny jak paw stoi jego/jej rodzic, pisząc: mam powód do dumy.
Nie atakuję więc rodziców, którzy chwalą się w internecie swoją pociechą. Chcę jedynie wskazać, że często to, co widzimy jako szczęśliwy obrazek ze zdolnym uczniem, jest jedynie kawałkiem większej całości. Nie odbieram przy tym radości rodzicom, dla których wyróżnienie ich syna lub córki jest ukoronowaniem również ojcowskiego czy matczynego wysiłku na drodze do lepszej szkoły, czy - w dalszej perspektywie - lepszej przyszłości dla swojego dziecka.
Każdy kij ma dwa końce.
Tym niemniej, za czerwonym paskiem mogą stać też - obok naturalnej ciekawości i przyjemności z uczenia się nowych rzeczy - mechanizmy psychologiczne, które nie zawsze prowadzą do zdrowia psychicznego i zrównoważonego rozwoju. Jakie
Perfekcjonizm oparty na lęku.
– Muszę mieć pasek, bo inaczej jestem nikim.
Taki nastolatek nie uczy się z ciekawości, lecz ze strachu. Lęk przed zawiedzeniem rodziców, nauczycieli, a czasem siebie – staje się głównym motorem działania. W dorosłości może się to objawiać nadmiernym analizowaniem własnych błędów; unikaniem wyzwań z lęku przed porażką („jeśli nie jestem pewny sukcesu, wolę nie próbować”), a w konsekwencji chronicznym zmęczeniem czy wypaleniem zawodowym.
Potrzeba zasługiwania na miłość.
Dla niektórych czerwony pasek to bilet do akceptacji:
– Tylko jak jestem najlepszy/a, to tata się mną interesuje.
Jeśli pochwały i ciepło emocjonalne pojawiają się tylko przy sukcesach, dziecko uczy się, że musi zasłużyć na miłość. A to przekonanie często ciągnie się przez całe życie. W dorosłości taki człowiek wchodzi w toksyczne relacje, w których „trzeba zasłużyć na miłość”; nadmiernie poświęca się dla partnera lub szefa; brakuje mu/jej asertywności – zgadza się na wszystko, byle być lubianym. A przekonanie jakie może mu towarzyszyć to:
– Jeśli nie jestem użyteczny/a, to jestem zbędny/a.
Tożsamość zbudowana na osiągnięciach.
Jeśli całe „ja” dziecka skupia się na byciu prymusem, to porażka w jednej dziedzinie może zburzyć całą jego wartość. W dorosłości takie osoby często czują się „nikim”, jeśli przestaną być najlepsze, bo nie znają siebie poza rolą ucznia-prymusa. Często towarzyszy im poczucie pustki po nieudanym projekcie, zmianie pracy, czy urodzeniu dziecka („już nic nie osiągam”); czują silną potrzebę zewnętrznych pochwał, bo uzależniają dużo od opinii innych; towarzyszy im często brak stabilnego poczucia własnej wartości, bo:
– Jeśli mnie nie chwalą, to znaczy że jestem bezwartościowy.
Brak wewnętrznej motywacji.
Nie każdy pasek oznacza pasję. Czasem to efekt spełniania cudzych oczekiwań – rodziców, nauczycieli, środowiska. Taki młody człowiek może w dorosłości nie wiedzieć, czego sam chce od życia, bo przez lata spełniał cudze oczekiwania. Konsekwencją często jest wybór zawodu niezgodnego z pasją, tylko dlatego, że „to dobrze wygląda”; trudności z podejmowaniem własnych decyzji („nie wiem, co tak naprawdę chcę robić”); wypalenie emocjonalne, brak satysfakcji z życia mimo „sukcesu”; częste zmiany ścieżki życiowej, bo żadna nie daje poczucia sensu.
Zamiatanie trudności pod dywan
Wysokie oceny nie mówią nic o stanie psychicznym dziecka. Czasem uczeń z paskiem cierpi w milczeniu, tłumi emocje, zmaga się z lękami lub depresją, której nikt nie zauważa, bo „przecież dobrze się uczy”. W życiu dorosłym często towarzyszy mu brak umiejętności radzenia sobie z kryzysami emocjonalnymi; tłumienie złości i frustracji – co prowadzi do nagłych wybuchów, ataków paniki lub depresji; uzależnienia jako forma ucieczki od presji (np. alkohol, kompulsywne jedzenie, pracoholizm), jak również lęk przed byciem ocenionym lub odrzuconym.
Warto jednak przy okazji samemu sobie zadać pytania:
- Czy moje dziecko czuje się kochane także wtedy, gdy nie błyszczy?
- Czy zna swoją wartość poza osiągnięciami?
- Czy umie odpoczywać, odpuszczać, zawieść – i nadal czuć się wystarczająco dobre?
Świętujmy więc osiągnięcia, ale nie zapominajmy o tym, co niewidoczne. Bo czasem największą „piątką z plusem” jest wewnętrzny spokój, zdrowe poczucie własnej wartości i prawo do bycia sobą. Bez względu na wyniki.
Świętujmy również sam fakt zakończenia roku szkolnego. Bo to było naprawdę wymagające 10 miesięcy. I to wystarczy do celebrowania zwieńczenia wysiłków Waszych dzieci i nastolatków.
By za kilka-kilkaście lat, dorosły człowiek wiedział, kim jest, czego pragnie i że nie musi być idealny, by zasługiwać na miłość.
Obraz: AI z freepik