Dlaczego gry stają się tak ważne dla nastolatków

2024-05-03

Autor: Jacek Wolszczak

- Jeśli w tej chwili nie wyłączysz komputera, będziesz miał szlaban na dwa tygodnie!
- Będziesz mogła pograć, gdy poprawisz oceny.
- Skończ z tymi bzdurami, na tik-toku są tylko same głupoty.
- Masz jeszcze pięć minut. Jeśli nie skończysz, to wyłączam korki.
- Na dwór byś wyszedł, w piłkę pokopał, a nie cały dzień przed ekranem.
- Poszukałabyś sobie lepiej koleżanek, a nie tylko granie ci w głowie.

Często obserwuję i czytam - w kontekście grania przez nastolatków w różne gry - o granicach. Pełna zgoda. Wspólne z dzieckiem czy nastolatkiem ustalenie zasad korzystania ze sprzętu elektronicznego (nie tylko komputera, ale również telefonu, tabletu czy telewizora) dużo porządkuje. To też często skuteczny instrument do zapewnienia bezpieczeństwa online dzieciom i nastolatkom. To szansa na uregulowanie czasu przed ekranami, możliwość zadziałania tu i teraz, jeszcze zanim częste granie rozwinie się w uzależnienie behawioralne.

Wielu rodziców twierdzi, że komputera jest za dużo, że nastolatek nie ma w sobie „hamulców”, że tak całe życie można zmarnować… Dla wielu z nich zasady są ostatnią deską ratunku – po ich wprowadzeniu, zamiast frustracji i niepokoju, następuje rozluźnienie, zadowolenie, wraca poczucie bezpieczeństwa, a także przekonanie, że zrobiliśmy jako rodzice wszystko, co możliwe, aby nasz nastolatek nie był tak częstym użytkownikiem łącza internetowego. Często możemy uznać po czasie, że pomimo naszych wysiłków (np. po wprowadzeniu limitów, reguł) nic się nie zmienia: dziecko nagina bądź łamie ustalone zasady, gra w taki sposób, jakby rozmowy o rozsądnym korzystaniu ze sprzętów nie było. Można nawet odnieść wrażenie, że jest ślepe i głuche na nasze ostrzeżenia…

Granie to często objaw trudności w zupełnie innej sferze.

Owszem, bycie online przez 11 godzin w weekend jest bardzo niepokojące. Ale zamiast uparcie wierzyć, że ustalenie jasnych reguł spowoduje, że nastolatek odejdzie od komputera, może warto zastanowić się, co konkretnie może być przyczyną bycia wciąż online? Owszem, wygodnie jest stwierdzić, że mój syn lub córka „za dużo gra”. Znacznie trudniejsze jest przyjrzenie się sobie i otoczeniu. Zastanowienie się, jaka niezaspokojona w inny sposób potrzeba spowodowała chęć bycia wciąż przed ekranem. Co więc może się kryć za „barykadowaniem się” młodego człowieka w pokoju?

Ciągła krytyka.

Tutaj więź oparta jest na częstym krytykowaniu, gdzie rodzic skupia się nie na drodze do osiągnięcia przez nastolatka celu, ale na wytykaniu błędów i potknięć. Jest to więź, w której role zostały już dawno rozdane, wiadomo kto zawsze ma rację. Działanie, które nie jest w zgodzie z tym, co chce rodzic jest unieważniane bądź karane, wyśmiewane, bagatelizowane. Dom to – w oczach nastolatka – miejsce, w którym z góry wiadomo, co powiedzą rodzice, więc nie ma sensu wdawać się z nimi w dyskusje. Rodzice skupiają się często na tym, co nie wychodzi, z czym młody człowiek ma trudności, a przecież się stara, chce coś znaczyć (nie tylko dla rodziców). Gdy grając z innymi w online dostanie pochwałę, może się okazać, że to jedyny pozytywny komentarz na jego temat. W takiej sytuacji naprawdę dla niego nie jest ważne, że podziękowania od drużyny dostał o drugiej w nocy, w dniu, w którym ma ważny sprawdzian z matematyki.

Monolog zamiast dialogu.

Monolog należy do wiedzących „jak to się skończy”, bo przecież z niejednego pieca chleb jedli. Rodzice nie muszą znać zdania nastolatka, bo z góry zakładają, że to myślenie do nikąd. Dialog jest niepotrzebny, bo ma być tak, jak oni myślą i wiedzą. Nastolatek może mieć zdanie odrębne, ale to nie zmienia faktu, że na pewne tematy rodzice nie przewidują dyskusji. Tata lub mama wiedzą, jak reagować, gdy dzieje się coś złego: mówią, a raczej przemawiają do dziecka i nastolatka w sposób kategoryczny, nieznoszący sprzeciwu.

Hejt.

U nastolatka, który jest wyśmiewany w szkole, potrzeba przynależności do grupy, relacji z drugim człowiekiem nie zanika. Im bardziej jest doświadczany przez grupę, która go odrzuca, tym bardziej chciałby być członkiem jakiejkolwiek wspólnoty. Stąd granie na komputerze to nie tylko rozrywka, ale szansa na poznanie kogoś, z kim jesteśmy w jednej drużynie. Często poniżany w swojej klasie, w świecie gry może być kimś ważnym, cenionym, lubianym, odnoszącym sukcesy.

Niska samoocena.

Bywa, że rodzice mają jedyną słuszną wizję swojego syna lub córki. Skutkuje to zachęcaniem i wspieraniem dziecka tylko w obszarach ważnych dla rodziców i deprecjonowaniem jego poszukiwań i doświadczeń w innych dziedzinach. W nastolatku będzie narastało poczucie niezrozumienia, obcości, bycia niepasującym, niewystarczającym. Jeśli nastolatek wie, że jest nieważny dla najbliższych, będzie starał się znaleźć źródło samooceny na zewnątrz – tam, gdzie raczej nie ocenią jego wyglądu, przekonań, pragnień (również seksualnych).

Samotność.

Dziecko czy nastolatek potrzebuje być w grupie, chce dzielić się swoimi przeżyciami i emocjami z innymi. Online’owe społeczności skupione wokół wspólnych tematów (np. związanych z konkretną grą) w naturalny sposób tworzą płaszczyznę porozumienia. Może nastolatek nie ma tej wspólnej z innymi przestrzeni w domu ani w kontaktach z rówieśnikami?

Budowanie poczucia sprawczości.

Gdy nastolatek wie, że nic od niego nie zależy, jego zdanie nie jest brane pod uwagę, będzie szukał miejsca, w którym ma na coś wpływ. Będąc częścią drużyny, czuje, że jego działanie ma znaczenie dla ilości zdobytych punktów czy ukończenia rozgrywki. To, co bardzo lubimy robić, to co dostarcza nam pozytywnych emocji, lubimy powtarzać. Jeśli wiem, że sukces drużyny, to również moja zasługa, będę chciał częściej tego doświadczać. Można się obruszać, że to świat nierealny, nie mający nic wspólnego z tym, co jest rzeczywiste. Dla nastolatka ten sukces jest realny. To coś, co działa sto razy mocniej, gdy na co dzień nastolatek ma poczucie, że nic od niego nie zależy, bo nie ma nic do powiedzenia.

To nie wszystko.

To tylko niewielki wycinek powodów grania w gry, nadmiernego używania sprzętu elektronicznego. Za każdym młodym człowiekiem stoją jego/jej rodzice, rodzina, przyjaciele, szkoła, nauczyciele, trudności emocjonalne, z którymi na co dzień się mierzy. Gdy dorosły często czuje smutek, przygnębienie czy rozczarowanie bywa, że sięga po używki: alkohol i inne „lekarstwa”. Uzależnienie jest faktem. Żadna jednak terapia nie będzie skuteczna, gdy nie dogrzebiemy się do przyczyny sięgania po środki psychoaktywne. Gdy nie zmierzymy się z tym, co bezpośrednio wpłynęło na to, że zamiast podjąć rękawicę z życiem, wybraliśmy wygodniejszy, często znacznie prostszy i szybszy sposób na uśmierzenie emocjonalnego bólu.

Ważna jest profesjonalna pomoc.

Warto więc skorzystać z pomocy specjalisty – psychologa, terapeuty. Warto opowiedzieć mu nie tylko to, że syn/córka cały czas siedzi w komórce, ale też opowiedzieć, od kiedy – jako rodzice obserwujecie to jego/jej zachowanie. Czy w Waszej rodzinie w ostatnim czasie coś się drastycznie zmieniło, wydarzyło się coś, co wcześniej nie miało miejsca. Bo w każdej z tych opowieści może kryć się odpowiedź na pytanie, dlaczego nasz syn lub córka wybiera komputer, tablet, telefon zamiast rozmowy o tym, co go ostatnio ucieszyło, czym się martwi i w jaki sposób możemy mu/jej pomóc.

Widząc aktorów, patrząc na to, co dzieje się na scenie, warto zajrzeć za kulisy. Często to tam dzieje się znacznie bardziej skomplikowana historia, niż ta widziana w świetle reflektorów.

Więcej o tym, co może pomóc w komunikacji z innymi (również z nastolatkiem) przeczytasz w artykule:

"Jak budować relacje".

Obraz autorstwa freepik

 

 

Jacek Wolszczak

Psycholog i pedagog. Pracuje z młodzieżą i dorosłymi.

Dlaczego gry stają się tak ważne dla nastolatków
Ta strona korzysta z plików cookie. Korzystając z tej witryny, wyrażasz zgodę na naszą politykę prywatności.
Przeczytaj